Cóż się działo? W sumie całkiem sporo. Maturalna klasa, koniec liceum, studniówka... Właśnie. To ostatnie dobrze się nie skończyło. Mogłam się bardziej upierać, żeby nie iść. Ale poszłam. Wzięłam ze sobą kogoś, z kim sądziłam, że fajnie spędzę czas. Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Po wszystkim jemu było przykro, mnie tym bardziej. Jeszcze ja jestem oczywiście wszystkiemu winna... Nie za bardzo chciał ze mną rozmawiać, a inicjowanie rozmowy stało się po jakimś czasie męczące. Tańczyć też nie chciał. Miałam wrażenie, jakbym go tam zaciągnęła na siłę. Źle mi z tym było jak cholera i przykro było mi tam siedzieć. Na moje kalekie szczęście, miałam miłe towarzystwo w pobliżu, poznałam interesujących ludzi. Chyba ma do mnie o to żal. Nie potrafię pojąć dlaczego. Może mam o tym błędne pojęcie, ale jak kogoś się zaprasza na coś takiego, to chyba można oczekiwać jakiegoś starania, uwagi, czy coś...
Ach, na szczęście już nigdy się więcej coś takiego nie przytrafi. A ja się pożaliłam, wyżaliłam, a teraz mogę iść spać.
Scary
Jeżeli dobrze rozumiem, że to płeć odmienna była, to może po prostu on... no wiadomo. Faceci czasem okazują pozytywne uczucia w dość niekonwencjonalny sposób, bywa, że wręcz na zasadzie świeżo obudzonego niedźwiedzia "No przecież wiesz, co ja ci będę gadał i gadał"
OdpowiedzUsuń:))
Pozdrowienia
Wie Pan co, akurat w tej kwestii się jasno określił przy świadkach, także to chyba jednak nie to :) Tylko sama już teraz nie wiem jak się względem niego zachowywać. Nie mogę normalnie, zbyt jestem na niego zła. Nie odzywać się też nie umiem...
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam :)