"Zrozumienie"
Czekałam.
Nikt nie przyszedł.
Czekałam.
Nikt nie zadzwonił.
Czekałam.
Nikt nie pomyślał.
Umarłam.
Wszyscy płakali.
Iiiii... koniec. I zastrzegam sobie, że to nijak ma się do mojej rzeczywistości. Mama się trochę wystraszyła, jak go przeczytała i nie dało jej się nic wytłumaczyć. A ja po prostu mam już tak wybujałą wyobraźnię, że potrafię wczuć się w różne sytuacje (z życia prawdziwych ludzi, przeżyć bohaterów literackich, perypetii postaci z fimów).
Pomysł na ten wiersz przyszedł po wizycie w miejscu pracy mojej mamy. Pracuje ona jako pielęgniarka w Domu Pomocy Społecznej i opiekuje się upośledzonymi fizycznie i umysłowo ludźmi. Ale oni też mają uczucia. Rodziny podrzucają ich i często nigdy więcej nie przyjeżdżają. Nawet nie próbują się kontaktować. Pojawiają się dopiero po śmierci "wyrzutków" i udają płacz i żal, zadając jednocześnie pytanie, ile dostaną z racji tego pieniędzy.
Nie bądźmy jednak takimi pesymistami. Przecież nie każdy tak skończy. Chyba...
A co myślicie o tytule dla wiersza: "Apokalipsa (nie)świętego nastolatka"? Wpadł mi dzisiaj do głowy. Tylko tytuł niestety, ale nie wiem, czy warto jakoś tę myśl rozwinąć, czy lepiej, żeby pomysł spalił na panewce.
Zamyślona i melancholijna
be happy!
Ten wiersz jest... o rany... Świetny.
OdpowiedzUsuńRozcina duszę jak skalpel.
Naprawdę gratuluję.