Translate

środa, 10 lipca 2013

Coś ciekawego

Dawno nie pisałam. Znowu. Ale tak jest zawsze, więc przeżyję. Czy działo się w tym czasie coś wybitnie ciekawego? Raczej nie. Odkryłam zespół Room 94 (grany przez nich typ muzyki dość znacznie odbiega od moich dotychczasowych preferencji, ale o gustach się nie dyskutuje). Dostałam się do klasy matematyczno-geograficznej w liceum. Zostałam zmuszona do pomalowania paznokci na jaskrawoniebieski kolor. Zdałam egzamin do bierzmowania. Byłam z mamą na jagodach (nigdy więcej! ten makaron nie był tego wart). Dowiedziałam się, jak bardzo chcę odwiedzić Londyn (marzenie ściętej głowy). Co tam jeszcze było? Ach, no tak. Zapomniałabym o najważniejszym. Spędzam ostatnio strasznie dużo czasu na czytaniu fanfików związanych z serią J. K. Rowling. To chyba tyle. Myślę, że tyle informacji o moim prywatnym życiu tabloidom wystarczy :).
Zastanawiałam się ostatniej nocy (nie spałam, tylko myślałam - cóż za marnotrawienie czasu), czy ja się aby na pewno nie zgubię w Rawie Mazowieckiej. Przecież będę musiała pokonać odcinek pomiędzy przystankiem autobusowym, a moim nowym miejscem męczarni. A to jest jednak kilka zakrętów. Chyba przez pierwsze dwa tygodnie (co najmniej) będę wynajmować sobie przewodnika! A wracając do kwestii gubienia się, to owo liceum, do którego wybieram się po wakacjach mieści się w całkiem sporym budynku z dużą ilością drzwi i sądzę, że dość szybko stracę tam orientację w terenie. Zwłaszcza, że jeszcze nigdy w tej szkole nie byłam. Strach się bać po prostu.
Chciałam napisać jeszcze o czymś, ale nie chcę przedłużać tej notki w nieskończoność. Bo ktoś obcy wejdzie i się wystraszy, i będzie miał przeze mnie koszmary, i już więcej nie przeczyta żadnego bloga, a ja nie mogę na to pozwolić.
Co ja gadam? *walnęła z całej siły głową w biurko* Przecież i tak o tym napiszę. Jak nie teraz, to w Post Scriptum. Więc co się będę powstrzymywać?
Otóż męczy mnie sprawa...

2 komentarze:

  1. To ja się powtórzę tylko. Masz świetny styl pisania. Taki pogodno zawadiacko uszczypliwo samokrytyczny. Powinnaś pisać może jakieś recenzje albo coś podobnego. A w każdym razie pielęgnować ten talent, bo to coś czego wielu Ci (po)zazdrości.

    A co do jagód, to przypomniało mi się jak jako dzieciak też zbuntowany przeciwko łażeniu po lesie i oganianiu się od komarów zakrzyknąłem, że chcę do domu.
    -Ale nie lubisz jagódek? - babcia do mnie
    -Lubiem. Ale na talezu!

    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie myślałam o tym, aby pisać recenzje, ale się nad tym zastanowię.

    OdpowiedzUsuń