Translate

wtorek, 26 lutego 2013

Dżizas

Jak ja kocham szkołę! Z głowy już mam biologię i fizykę. Czeka mnie w najbliższym czasie jeszcze geografia, chemia i wybór szkoły. Co po gimnazjum? Nie wiem. Mama: technikum (ale jakie?). Reszta: liceum (a co potem? zmywak, czy szufelka?). Ja: ja pierpapier to, składam papiery do zawodówki (taki niewinny żarcik). Informuję, że jeżeli ktoś nie rozumie jakiegoś słowa, to ja wytłumaczę w komentarzu. Tak szczerze mówiąc, to zamierzam opracować własny słownik. Będą tam wszystkie słówka, których jestem autorką lub współautorką. Jak znam siebie, to projekt upadnie już niedługo, ale pomarzyć zawsze można. A tak zaczynając z zupełnie innej paki, to dzisiaj dostałam najgorszą ocenę w całej mojej szkolnej karierze, która trwa już prawie dziesięć lat. Jest to dwója z minusem. Jedynka, to co innego. Dwója z minusem jest gorsza. Otóż tą oto ocenę otrzymałam z fizyki z próbnego egzaminu. Jak wszystkie inne poszły mi w miarę nieźle, tak ten zawalił sprawę. Myślę, że jakoś przeżyje, tylko nie wiem co to będzie z moją skrytą nadzieję na dobrą ocenę na koniec roku. Chyba pójdzie się huśtać. Pozytywna energia pilnie poszukiwana, bo ja się chyba załamię psychicznie. To jednak prawda, że gimbaza niszczy człowieka powoli, aczkolwiek skutecznie. A już myślałam, że moja psychika wyjdzie z tego piekła nienaruszona (zacny suchar, milordzie)... Rozczarowałam się. Zmieniłam się w chłopczycę. Nienawidzę spódnic (szkoda, że moja mama wielbi wciskać mnie w mini), makijażu, a jak mam inną fryzurę, niż kucyk, to jest święto. Ależ się dzisiaj rozpisałam. A nie mówiłam pisałam, że tak będzie? Lubię siebie. Szkoda tylko, że inni niezbyt lubią mnie i tak jak K. P. (starsza, bo jest i druga K. P., tyle że o parę minut młodsza) próbuje mnie rozpłaszczyć na szybie. Cześć.

niedziela, 24 lutego 2013

Nauka

Powinnam się uczyć. W poniedziałek mam sprawdzian z biologii, we wtorek kartkówkę z fizyki, w środę - z geografii, w czwartek - z chemii i w przyszły poniedziałek z angielskiego, a w międzyczasie wypracowanie klasowe na polskim i na angielskim. No po prostu odlot. Idzie zwariować. Szkoda, że w ogóle nie mam chęci do nauki. Oglądam za to ,,13 posterunek''. Chociaż prezentację na technikę już zrobiłam. Ten tydzień będzie okropny. Do tego jeszcze dzisiaj dostaliśmy 199 pytań z katechizmu na egzamin przed bierzmowaniem. Rany koguta... Odkryłam, że lubię jeść granulowaną herbatę cytrynową. I popijać ją sokiem wiśniowym. Kocham C. Pazurę <3, no i jego zakupy w hipermarkecie. Lubię zakupy w internecie. Nie muszę nic przymierzać, niczego dotykać, nikomu się nie pokazuję... Raj na ziemi... Dzisiaj jeszcze nie nastąpił sądny dzień dodania megadługiej notki, ale już niebawem to nastąpi :D

piątek, 22 lutego 2013

Koniec ferii

Czemu życie zaczyna się wraz z końcem ferii. Popsuł mi się komputer i praktycznie większość ferii przeleżał w serwisie. Moja skrzynka pocztowa pęka w szwach od reklam. Prawie 7 000 nieodczytanych wiadomości! Choć do osobistego rekordu jeszcze mi trochę brakuje. Nikt tego nie czyta, ale podoba mi się to. Nikt mnie nie musi oceniać za prywatne wynurzenia. Kocham Panią Miszczuk zwłaszcza za trylogię o Wiktorii, Belecie, Azazelu i Piotrze. Wszystkie mam w domu i często je czytam. Znalazłam piosenkę pt. ,,Skok wzwyż'' w wykonaniu Marka Perepeczko (za ewentualny błąd w odmianie nazwiska, przepraszam). Piękny głos. A tak odwracając kota ogonem, to do listy ulubionych filmów dodaję ,,Mroczne cienie'' z Johnym Deepem w roli głównej. I takie wampiry to ja rozumiem. Ogólnie to lubię chodzić do kina (mimo, że mam daleko), ale wkurzają mnie dzieciory z czipsami. Szeleści toto opakowaniem, chrupie jedząc i jeszcze na domiar złego ma ze sobą tanią podróbkę coca-coli w butelce i siorpie. Obłęd po prostu. Dlatego małe kina są przytulne, ale te ,,dzieci'' sprawiają, że mam ochotę jechać do wielkiego kina, usiąść w najdalszym rogu, przemycić czipsy i kolę i wkurzać wszystkich dookoła. Ot tak sobie, dla żartu. Dzisiaj krótko, bo nie mam weny, ale może kiedyś będzie okazja i jak walnę wam długachną notką prosto w twarz, to wam się w ścianę krzesło wbije. Cześć.

piątek, 15 lutego 2013

Dzień singla

Rany... Ja (czyt. osoba bardzo niesystematyczna) pamiętałam o tym, żeby napisać notkę. Teraz czekam na oklaski (na sali zapadła cisza, normalnie jak w westernach). Zakupy. Nie cierpię zakupów. Zwłaszcza tych z moja mamą. Zmuszała mnie do przymiarek najprzeróżniejszych ,,ubrań", które jej się podobały. Mile wspominam tylko kupno zegarka (wykreślić z listy wad: niepunktualna) i szwendanie się po Empiku. No i droga do Rawy też była całkiem znośna. Ktoś, kto zmusza mnie w ferie do opuszczenia cieplno-czekoladowo-herbacianego legowiska bez wyraźnej potrzeby naraża się na bardzo duże niebezpieczeństwo. Skończyłam już trzy z sześciu książek wypożyczonych na ferie. Bawiąc się w matematykę, to do przyszłego piątku powinnam skończyć wszystkie. Weekend zostanie mi na naukę (czyt. gapienie się w książki bez zbytniego zainteresowania) i odrabianie lekcji. Ale carpe diem, czy coś w ten deseń. Wracając do zegarka. Chińsko-japoński wyrób zegarkopodobny o oczojebnie niebieskim kolorze z czterema przyciskami kompletnie bez zastosowania. Jak szaleć, to szaleć. Wybuliłam na niego aż pięć sekund z życia, tzn. Mama: Który chcesz? Ja: Hmmm... Ten. (pokazując palcem na pierwszy z brzega). To chyba tyle ciekawego. I nic w tym poście nie ma absolutnego związku z obchodami Dnia singla :) Cześć.

czwartek, 14 lutego 2013

Powitanie

Powinno być takie na luzie. Normalne. Ale nie będzie. Dlaczego tu piszę? Bo moja mama jeszcze nie za bardzo ogarnia internet i tu nie zajrzy. Prowadziłam kiedyś zwykły pamiętnik, ale go znalazła i przeczytała. Nigdy więcej. Także tego... Od 11 lutego zaczęłam ferie. Również od 11 lutego słuchawek praktycznie nie zdejmuję, włosy wiążę tylko w kucyk, noszę wyciągnięty podkoszulek i stare dżinsy. Zaopatrzyłam się w ogromne pokłady czekolady we wszystkich postaciach i  trzy opakowania herbaty. Wypożyczyłam też kilka świetnych książek i postanowiłam, że do końca ferii nie wyjdę spod koca. Mama twierdzi, że to nienormalne. Powinnam przecież w tym wieku wychodzić z przyjaciółmi, mieć chłopaka, kłócić się z nią, zajmować się modą, itp. Chyba nie wie jeszcze jaką jest szczęściarą. Nie palę, nie piję, nie mam podejrzanych znajomych, nie włóczę się, mam dobre oceny i tylko tyci bałaganik w pokoju. Z przyjaciółmi jestem w jednej klasie, więc spędzam z nimi praktycznie cały czas i chociaż przez ferie od siebie odpoczywamy. Chłopaka nie mam i nie szukam. Choć mamy odmienne charaktery, to się z nią nie kłócę. A pod względem ubioru, makijażu i rozróżniania kolorów jestem kompletną porażką. To chyba jak na wstęp wystarczy. Notki będę dodawać różne i nieregularne. Mogę czasem wstawić ewentualnie jakiś wiersz albo opowiadanie. Nawiasem mówiąc zupełnie zapomniałam, że dziś walentynki. Ja przecież świętuję jutro :). Dobranoc.