Translate

środa, 10 lutego 2016

Filmoteka niedorosłego człowieka

Żeby nie zapomnieć, nie zgubić i w ogóle, to listę filmów do obejrzenia w ferie zapiszę sobie tu:
1. Forrest Gump
2. Odrobina nieba
3. Old Boy (starsza wersja)
4. Wyspa tajemnic
5. Zaginiona dziewczyna
6. Życie Pi
7. Wielki Gatsby
8. Cztery lwy
9. Gwiezdne wojny (4-6, 1-3, 7)
10. Kieł
11. Lucy
12. Stoker
13. Lego przygoda
14. 21 Jump Street
15. 22 Jump Street
16. W głowie się nie mieści
Ta dam! Tylko jeszcze muszę coś wymyślić, w kwestii tego oglądania, ponieważ nie mam z kim oglądać, a w samotności strasznie się męczę przy filmach. Także tego. No. Ten. To co ja jeszcze chciałam...?
A, ponoć ostatnio w ogóle nie przypominałam siebie z wyglądu. Czy włosy związane w kucyk zamiast być puszczone luzem i jasna bluzka w kwiaty robią taką różnicę? Może nadawałabym się na szpiega? Szybko i niepostrzeżenie mogłabym całkowicie zmieniać imidż. To zawsze jakaś alternatywa, jakbym się na studia nie dostała, albo pracy nie mogła znaleźć. Wystarczyłoby się zaopatrzyć w urozmaicone typy ubrań, opanować korzystanie ze szczotki do włosów i jestem gotowa do pracy w wywiadzie. Niegłupie, muszę przyznać. Rozważę tę kwestię jak już wyląduję pod mostem z papierkiem wyższej uczelni pod pachą.
Ostatnio jakoś polubiłam Leśmiana. Znalazłam kiedyś u babci na strychu, notabene zbiorowisku skarbów wszelakich, zbiór wszystkich jego utworów i od jakiegoś czasu czytam sobie co wieczór dwa, trzy wiersze. Generalnie lubię czytać poezję dla przyjemności, mimo, że szkolny przymus pisania interpretacji trochę do tego zniechęca. Ale czego się nie robi dla bogactwa duchowego, prawda?
Do napisania,
Scary

czwartek, 4 lutego 2016

Już za rok matura...

Albo za kwartał. A mądra Michasia co robi? Absolutnie nic. Jak do tej pory podjęłam już co najmniej kilkanaście prób rozpoczęcia poważnych powtórek materiału. I generalnie to z matematyki jestem jakoś na mnożeniu i dzieleniu sposobem pisemnym, a z polskiego na nauce alfabetu. Chociaż z tym polskim to nie jest tak tragicznie, radzę sobie z nim intuicyjnie i nie najgorzej mi to idzie. Minimalnie, tak o głębokość Rowu Mariańskiego, gorzej jest z resztą, czyli matematyką i geografią. Jakoś w liceum przestałam lubić szkołę... Zimno tam, prąd w kółko odłączają, wymagają żeby być tam od rana i jeszcze trzeba uważać co się dzieje dookoła. No tragedia. O, umiem ten wyraz przeliterować. Zdałam?
Wspominałam już kiedyś, że lubię czekoladę? Nie? To mam to z głowy.
Coś jest takiego w tym powietrzu, że mam ciągle ochotę śpiewać. Albo wyć. Zależy od podejścia przypadkowych słuchaczy. I taki ogólny obraz mojej osoby może być albo dziwnie niebezpieczny albo po prostu stuknięty. No bo co mogą ludzie pomyśleć mijając na ulicy nastolatkę średniego wzrostu z fryzurą wiatrem targaną, w czarnym płaszczu po kostki, czerwonych trampkach, z błękitnym plecakiem, śpiewającą pod nosem na zmianę "Anielski orszak" i "Gdzie strumyk płynie z wolna"? Dodatkowo z białych słuchawek dobiega pogłos poezji śpiewanej naprzemiennie z muzyką elektroniczną? I pomyśleć, że nie lubię się wyróżniać...
A za tydzień ferie. Co ja będę robić? To co zwykle kiedy mam wolne. Spać.
Cześć, Scary

niedziela, 24 stycznia 2016

Nevermore

Dawno nie pisałam, oj dawno. Nie miałam potrzeby w zasadzie, bo miałam się gdzie wygadać, ale nie wiem, czy nadal mogę, dlatego powoli wracam na stare śmieci. 
Cóż się działo? W sumie całkiem sporo. Maturalna klasa, koniec liceum, studniówka... Właśnie. To ostatnie dobrze się nie skończyło. Mogłam się bardziej upierać, żeby nie iść. Ale poszłam. Wzięłam ze sobą kogoś, z kim sądziłam, że fajnie spędzę czas. Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. Po wszystkim jemu było przykro, mnie tym bardziej. Jeszcze ja jestem oczywiście wszystkiemu winna... Nie za bardzo chciał ze mną rozmawiać, a inicjowanie rozmowy stało się po jakimś czasie męczące. Tańczyć też nie chciał. Miałam wrażenie, jakbym go tam zaciągnęła na siłę. Źle mi z tym było jak cholera i przykro było mi tam siedzieć. Na moje kalekie szczęście, miałam miłe towarzystwo w pobliżu, poznałam interesujących ludzi. Chyba ma do mnie o to żal. Nie potrafię pojąć dlaczego. Może mam o tym błędne pojęcie, ale jak kogoś się zaprasza na coś takiego, to chyba można oczekiwać jakiegoś starania, uwagi, czy coś... 
Ach, na szczęście już nigdy się więcej coś takiego nie przytrafi. A ja się pożaliłam, wyżaliłam, a teraz mogę iść spać. 
Scary

poniedziałek, 14 września 2015

Nieśmieszne

Ostatnio było jakoś tak poważnie i na swój sposób mądrze, to teraz można coś głupiego. I bez sensu. W ogóle, to coś za często teraz wstawiam. Ale jakoś tak... Przyjemnie mi się teraz pisze. Nic z fabułą mi nie wychodzi, a taka pisanina jest o wiele prostsza.
Mam wrażenie, że się zmieniłam. Nie potrafię powiedzieć co konkretnie uległo metamorfozie, ale to jest dziwne. Dlaczego to nie może być jawne, proste i bez zbędnego komplikowania? Powinnam rozpatrzyć wszystkie swoje cechy i zachowania, żeby odkryć co to jest, tylko że to będzie długa i żmudna robota, a może nie przynieść pożądanych efektów. Zauważyłam, że stałam się minimalnie bardziej pewna siebie i trochę częściej szczerze się uśmiecham, ale to nie o to chodzi. Coś zmieniło się na gorsze. Chyba trochę boję się tego, co może wyniknąć z istnienia tego czegoś w zmienionej formie. To frustrujące, i to jak jasna cholera.
Krótko i nawet chyba na jakiś temat.
Dziękuję, dobranoc.
Scary

niedziela, 13 września 2015

Bez tytułu

Praca domowa może poczekać, prawda? Boję się, że znowu mi pomysł ucieknie, także raczej nie ma innego wyjścia, jak ustawić się w kolejce do podświadomości. Tam trzeba się zapisywać z odpowiednim wyprzedzeniem, dostaje się numerek i czeka się grzecznie na wezwanie do gabinetu. Niestety, zauważyłam, że to nie idzie kolejnością rosnącą, ani malejącą. To taki nieuporządkowany system. Niestety, sprzężenie mojej podświadomości z pamięcią działa destruktywnie na porządek w dokumentach i stąd ten bajzel. No ale, mniejsza z tym, bo zaraz znowu zapomnę, po co tu wlazłam.
I co? Musiałam przed chwilą przerwać pisanie i zapomniałam. Ehh... Powiesić się tylko na haku za żebra. Może mi się przypomni podczas pisania o wszystkim i o niczym? Można w sumie spróbować. To ja chyba jeszcze pomęczę temat matury, ocen, itp.
Jestem na bieżąco ze szkołą, uczę się już dwanaście lat. I mogę powiedzieć jedno. Szkoła nie rozwinęła we mnie twórczego myślenia. Wszystko musiało i nadal musi być schematyczne i dopasowane do narzuconego z góry klucza.Gdy polonistka dowiedziała się, że w wypracowaniu na egzaminie gimnazjalnym opierałam się na własnej lekturze, kompletnie spoza kanonu, była przerażona i pewna, że nie zostanie to dobrze ocenione. Myliła się, bo akurat za rozprawkę dostałam maksymalną ilość punktów, ale jak wiele jej reakcja mówi o tym, jak standardowo wygląda ocenianie takich prac. I teraz czeka mnie matura. O ile matematyka, geografia, czy angielski, wymagają ode mnie posiadania pewnej wiedzy i sprawdzają faktyczne opanowanie materiału, o tyle egzamin z języka polskiego jest według mnie trochę nieadekwatny do tego, co się dzieje na lekcjach.  Matura z polskiego wymaga właśnie twórczego myślenia, a lekcje uczą nas działania schematycznego. Oczywiście, nie wszędzie musi to tak wyglądać, opieram się tylko na swoich własnych doświadczeniach i nie mam realnego porównania z innymi szkołami i nauczycielami.
Hmm... Ej, w zasadzie, to właśnie to mi od tygodnia chodziło po głowie. Chyba już kompletnie się zgubiłam. Zapomniałam o tym, miałam sobie o tym przypomnieć w trakcie pisania o czymś innym, co okazało się tym, o czym miałam sobie przypomnieć. Trochę bardzo to pomieszane. No cóż. W każdym razie się wyjaśniło. Dziękuję za uwagę.
Scary

sobota, 12 września 2015

Aaaaa...

Także tego... Żyję. Szpital był ponad miesiąc temu i był koszmarnie nudny. Naprawdę. Kompletnie nic się nie działo... Książki mi dowożono w międzyczasie, bo po trzech dniach zabrakło. Jedzenie nie było złe. Fakt, że jadłam tylko mannę i zupy, ale były zjadliwe. Pielęgniarki przyjemne i pomocne. Ekhm... To chyba tyle.
Koniec wakacji w sumie przywitałam z ulgą. Już się przynajmniej nie snuję jak duch po podwórku nie mając co ze sobą zrobić. Tylko to wstawanie o szóstej rano... Lubię się uczyć, poza tym, szkoła sprawia, że mam stały kontakt z ludźmi, mimo mojej awersji do tego. Wbrew pozorom, to całkiem zdrowe. Izolacja na dłuższą metę jest strasznie męcząca. Co jeszcze mogę na ten temat powiedzieć? Jak jasna cholera boję się przyszłorocznej matury i chyba już zacznę zbierać leki i ziółka na uspokojenie, bo inaczej nie przejdę przez to z zachowaniem psychiki w dobrym stanie. Jestem okropną panikarą i muszę z tym żyć.
Aaaa... Tak w ogóle, to... No i zdechło. Od paru dni nosiłam się z zamiarem, żeby coś napisać. I co? Nie pamiętam co to było... Moja pamięć to wredna małpa. Nie da mi zapomnieć o łyżce, którą jako sześciolatka wsadziłam sobie między świeżo wyrośnięte stałe dolne jedynki, ale już coś istotnego, na przykład myśl przewodnią tego wpisu, bardzo łatwo wymazuje z notatnika. Do diaska, muszę się z nią na poważnie rozmówić, bo tak dalej być nie może. Jak tu pamiętać o ważnych rzeczach, skoro ona woli przechowywać informacje o jakichś pierdołach? Grrr...
Także ten... To by było dzisiaj na tyle. Muszę co jakiś czas coś tu powypisywać, żeby znowu nie wyjść z wprawy.
Do przeczytania,
Scary

niedziela, 26 lipca 2015

Świat kredek

Kolorowanki. Polubiłam kolorowanie. Nie spodziewałam się, że tak mnie to wciągnie, zwłaszcza, że jako dziecko ich nie cierpiałam. Rysować nie umiem, to chociaż pomaluję coś wydrukowanego. I żeby nie było, zajęłam się tym jeszcze za nim wszedł ten cały trend na "kolorowanki dla dorosłych". Także no. To tyle na ten temat.
Mam straszną chęć na arbuza. Znowu...
Dzisiaj mija rok, odkąd kupiłam sobie zegarek na straganie. Nadal działa, mimo wszystko. Tylko baterię musiałam wymienić u zegarmistrza.
Strasznie dziwny ten wpis. Takie krótkie. Urywane. Zdania. I. Równoważniki. Zdań.
W środę idę do szpitala na tydzień. Już ja widzę to widzę... Albo wyląduję na jednej sali z emerytkami, albo z małymi dziećmi. Nie wiem, co gorsze. Mam przygotowane pięć książek. Wystarczy? Może jeszcze podrukuję sobie moduły, to powycinam, a potem będę je składać i czytać jednocześnie... Chyba, że trafi się ktoś ciekawy, to chociaż będzie z kim pogadać.
No co mam jeszcze pisać...?
Nudzi mi się. Nie lubię za bardzo wakacji, bo nie umiem sobie organizować sama czasu. Dlatego właśnie się nudzę.
To tyle w dzisiejszym programie.
Do napisania,
Scary